*OCZAMI MAGDY*
Rano obudziło mnie szczekanie Sakury. Otworzyłam leniwie oczy i spojrzałam na drugą połówkę łóżka. Zamiast Nialla ujrzałam karteczkę. Oworzyłam ją i jeszcze zaspanymi oczami przeczytałam ' Kochanie, musiałem pójść do moich rodziców. Nie martw się o mnie, Lov ya ! Niall. xx ' uśmiechnęłam się i znów opadłam na poduszkę. Sakura jednak nie dała mi dużo czasu, bo do razu wskoczyła na łóżko i zaczęła przyjaźnie szczekać.
- No już, już wstaje - podrpałam po główce szczeniaka i podeszłam do szafy. Wybrałam jakiś stary dres, włosy spiełam w niedbałego koka i wyszłam z psem na spacer. Dziś pogoda była do bani, od rana niebo było pochmurne, zapewne zbierało się na deszcz. Założyłam kaptur na głowę i poszłam w stronę plaży. Na moje nieszczęście musiałam się potknąć i wywalić. Noga strasznie mnie szczypała. Podwinęłam nogawkę i ujżałam wielką ranę na kolanie. Wstałam i kulejąc doszłam do domu. Od kuchni czuć było smakowity zapach słynnej jajecznicy Liama. Nie myliłam się Liam robił właśnie śniadanie dla wszystkich.
- Cześć Madziu - Liam spojrzał na moją nogę od razu do mnie podszedł - Boże co się stało ?!
- Nic, po prostu wywaliłam się - chłopak lekko dotknął koło rany - Ałaaa ! Uważaj !
- Przepraszam, przepraszam - chłopak spojrzał na mnie i zmierzwił mi włosy - Czekaj tutaj pójdę po apteczkę.
- A może się obyć bez tego ? - spytałam z nadzieją.
- Chyba żartujesz !? Trzeba to opatrzeć ! - Daddy pobiegł na górę po apteczkę, a na moje nieszczęście do domu wszedł Niall.
- Cześć słoneeeczkoo CO CI SIĘ STAŁO W NOGĘ !? - spytał przerażony
- Wywaliłam się, zawsze jak Sary nie ma koło mnie to mam zły dzień - burknęłam.
- Czekaj idę po apteczkę !
- Nie trzeba już ją mam - Liam wszedł akuart z pudełkiem do kuchni. Sprawnie opatrzył mi ranę i mogłam już chodzić. Kulałam, bo kulałam, ale było lepiej.
- Dziękuję - dalam mu buziaka w policzek. Przenieśliśmy się do salonu i włączyliśmy TV, do salonu weszła zaspana Dani. Usiadła na kanapie i wtuliła się w Li.
- To co dzisiaj robimy ? - spytał się Niall
- A na co masz ochotę - stwierdziłam i uśmiechnęłam się zadziornie do chłopaka. Dobrze wiedziałam co zaproponuje, rodzice wyjechali nic nie przeszkadzało.
- Ja proponuję przejść się - stwierdziła Dani.
- O nie nie nie, ja dzisiaj już nie wychodzę - broniłam się - Ja dzisiaj zostaje cały dzień w domciu i nawet nie myślę by otwierać okna.
- Jak chcesz, a my Dan pójdziemy się przejść - oznajmij Liam.
- Ok, ale na wszelki wypadek weźcie sztormiaki ! - wszyscy popatrzyli się na mnie jak na idiotkę - Nie wiecie co to jest sztormiak ?
- Nie - powiedzieli jednocześnie.
- Sztormiak to płaszcz przeciwdeszczowy, ale grubszy - wzruszyłam ramionami. Sczerze ich nie wiedza czasami mnie zaskakuje.
- Ahaa, no dobra. My lecimy paa ! - wyszli z domu, a ja spojrzałam na Horana.
- Jesteśmy saami domu. Nie ma nikogo - szeptałam mu na ucho. Zwinnym ruchem Niall wziął mnie na ręce i pobiegł do sypialni.
*OCZAMI SARY*
Właśnie z Lou jesteśmy na Manufakturze i gramy w siatkówkę. Każdy się na nas patrzy, fanki co chwilę podchodzą i pytają o zdjęcia i autograf. Sława to sława nic nie mogłam na to poradzić.
- Saruś przerwa ja muszę się napić - chłopak podszedł do mojej torby i wziął jedną z wielu butelek. Ja natomiast nadal odbijałam piłkę. Czułam jak każdy chłopak patrzy się na mnie i nie może oderwać wzroku. Nie uważałam się za piękną, ale nie powiem byłam ładna. W końcu gorąc mnie także dopadł i poszłam usiąść obok chłopaka.
- Może zdejmiesz ten podkoszulek, na pewno Ci strasznie gorąco - stwierdził Lou.
- Nie, czuję się jak beczka - spuściłam głowę. Lou od razu złapał mnie za podbródek i musnął moje usta.
- Dla mnie jesteś piękna - uśmiechnęłam się do szatyna i w końcu postanowiłam zdjąć bluzkę. Na całe szczęście miałam na sobie górę od kostiumu - Od razu lepiej ! Chodź idziemy jeszcze pograć, a później... może pójdziemy na basen ?
- Albo pójdziemy na kąpielisko - uznałam wstając z piasku.
- Też może być - zaczeliśmy kolejną rundkę. Po godzinie zebraliśmy się do domu by się przebrać i byliśmy w drodze na kąpielisko. Droga była dość długa, samochód Lou został w Irlandii, więc musieliśmy jechać autobusem - Hahahaahah !
- Co Ci jest ? - spytałam ze zdziwieniem.
- Mam kasę, a jeżdżę komunikacją miejską - wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem aż wszyscy na nas spojrzeli.
- Czepiasz się, ja codziennie jeżdżę komunikacją i jest dobrze - powiedziałam przez śmiech. W końcu był nasz przystanek i wysiedliśmy.
- Daleko jeszcze ? - marudził szatyn.
- Za chwilę będziemy, spokojnie.
- Ale mi jest gorąco ! - nie minęła chwila, a już słyszeliśmy krzyki dzieci bawiących się nad kąpieliskiem. Lou od razu ukazał rządek zębów w swym słynnym uśmiechu. Rozłożyliśmy się blisko wody, Louis od razu pobiegł do wody, a ja położyłam się na ręczniku zaczęłam czytać książkę. Nagle Louis podszedł do mnie cały mokry i się przytulił.
- Lou będę miała mokrą książkę ! - krzyknęłam.
- No chodź do wody, proooszę - przewróciłam oczami i wstałam z koca. Weszłam do wody i od razu zanurzyłam się po głowę. Lou stał nad brzegiem i mnie wyglądał.
- I co jednak nie wchodzisz ? - spytałam gdy się wynurzyłam. Chłopak wszedł do wody i podpłynął do mnie. Bawiliśmy się jak dzieci, Ba ! nawet lepiej. Po paru godzinach w końcu wróciliśmy do domu. Plecy strasznie mnie piekły, oczywiście musiałam się spalić. - Lou mógłbys mi posmarować plecy ?
- Oczywiście - podałam szatynowi krem, a on rozprowadził mi go po plecach - Ale się zjarałaś.
- You don't say ?! - stwierdziłam sarkastycznie. Cały krem już wchłonął, a ja obróciłam się na plecy. Napotkałam usta Louisa. Całował delikatnie i subtelnie, przez moje ciało przeszedł dreszcz, a fala gorąca i podniecenia rozlała się po mnie. Gdy skończyliśmy chłopak położył się obok mnie, a ja wtuliłam się w jego umięśniony tors. - Dobranoc, kocham Cię.
- Ja Ciebie też, dobranoc - Lou ucałował mnie jeszcze w czoło i zasnęliśmy.
------
JEJKU ! Nie mogłam go wgl napisać ! ; oo
Przepraszam, że musicie tak czekać, ale na koniec opowiadania wena mi odchodzi. -.-
NIEDŁUGO 13k WYŚWIETLEŃ ! *___*
KOCHAAAM WAAS ! ♥ ~ Ells ^^
Rano obudziło mnie szczekanie Sakury. Otworzyłam leniwie oczy i spojrzałam na drugą połówkę łóżka. Zamiast Nialla ujrzałam karteczkę. Oworzyłam ją i jeszcze zaspanymi oczami przeczytałam ' Kochanie, musiałem pójść do moich rodziców. Nie martw się o mnie, Lov ya ! Niall. xx ' uśmiechnęłam się i znów opadłam na poduszkę. Sakura jednak nie dała mi dużo czasu, bo do razu wskoczyła na łóżko i zaczęła przyjaźnie szczekać.
- No już, już wstaje - podrpałam po główce szczeniaka i podeszłam do szafy. Wybrałam jakiś stary dres, włosy spiełam w niedbałego koka i wyszłam z psem na spacer. Dziś pogoda była do bani, od rana niebo było pochmurne, zapewne zbierało się na deszcz. Założyłam kaptur na głowę i poszłam w stronę plaży. Na moje nieszczęście musiałam się potknąć i wywalić. Noga strasznie mnie szczypała. Podwinęłam nogawkę i ujżałam wielką ranę na kolanie. Wstałam i kulejąc doszłam do domu. Od kuchni czuć było smakowity zapach słynnej jajecznicy Liama. Nie myliłam się Liam robił właśnie śniadanie dla wszystkich.
- Cześć Madziu - Liam spojrzał na moją nogę od razu do mnie podszedł - Boże co się stało ?!
- Nic, po prostu wywaliłam się - chłopak lekko dotknął koło rany - Ałaaa ! Uważaj !
- Przepraszam, przepraszam - chłopak spojrzał na mnie i zmierzwił mi włosy - Czekaj tutaj pójdę po apteczkę.
- A może się obyć bez tego ? - spytałam z nadzieją.
- Chyba żartujesz !? Trzeba to opatrzeć ! - Daddy pobiegł na górę po apteczkę, a na moje nieszczęście do domu wszedł Niall.
- Cześć słoneeeczkoo CO CI SIĘ STAŁO W NOGĘ !? - spytał przerażony
- Wywaliłam się, zawsze jak Sary nie ma koło mnie to mam zły dzień - burknęłam.
- Czekaj idę po apteczkę !
- Nie trzeba już ją mam - Liam wszedł akuart z pudełkiem do kuchni. Sprawnie opatrzył mi ranę i mogłam już chodzić. Kulałam, bo kulałam, ale było lepiej.
- Dziękuję - dalam mu buziaka w policzek. Przenieśliśmy się do salonu i włączyliśmy TV, do salonu weszła zaspana Dani. Usiadła na kanapie i wtuliła się w Li.
- To co dzisiaj robimy ? - spytał się Niall
- A na co masz ochotę - stwierdziłam i uśmiechnęłam się zadziornie do chłopaka. Dobrze wiedziałam co zaproponuje, rodzice wyjechali nic nie przeszkadzało.
- Ja proponuję przejść się - stwierdziła Dani.
- O nie nie nie, ja dzisiaj już nie wychodzę - broniłam się - Ja dzisiaj zostaje cały dzień w domciu i nawet nie myślę by otwierać okna.
- Jak chcesz, a my Dan pójdziemy się przejść - oznajmij Liam.
- Ok, ale na wszelki wypadek weźcie sztormiaki ! - wszyscy popatrzyli się na mnie jak na idiotkę - Nie wiecie co to jest sztormiak ?
- Nie - powiedzieli jednocześnie.
- Sztormiak to płaszcz przeciwdeszczowy, ale grubszy - wzruszyłam ramionami. Sczerze ich nie wiedza czasami mnie zaskakuje.
- Ahaa, no dobra. My lecimy paa ! - wyszli z domu, a ja spojrzałam na Horana.
- Jesteśmy saami domu. Nie ma nikogo - szeptałam mu na ucho. Zwinnym ruchem Niall wziął mnie na ręce i pobiegł do sypialni.
*OCZAMI SARY*
Właśnie z Lou jesteśmy na Manufakturze i gramy w siatkówkę. Każdy się na nas patrzy, fanki co chwilę podchodzą i pytają o zdjęcia i autograf. Sława to sława nic nie mogłam na to poradzić.
- Saruś przerwa ja muszę się napić - chłopak podszedł do mojej torby i wziął jedną z wielu butelek. Ja natomiast nadal odbijałam piłkę. Czułam jak każdy chłopak patrzy się na mnie i nie może oderwać wzroku. Nie uważałam się za piękną, ale nie powiem byłam ładna. W końcu gorąc mnie także dopadł i poszłam usiąść obok chłopaka.
- Może zdejmiesz ten podkoszulek, na pewno Ci strasznie gorąco - stwierdził Lou.
- Nie, czuję się jak beczka - spuściłam głowę. Lou od razu złapał mnie za podbródek i musnął moje usta.
- Dla mnie jesteś piękna - uśmiechnęłam się do szatyna i w końcu postanowiłam zdjąć bluzkę. Na całe szczęście miałam na sobie górę od kostiumu - Od razu lepiej ! Chodź idziemy jeszcze pograć, a później... może pójdziemy na basen ?
- Albo pójdziemy na kąpielisko - uznałam wstając z piasku.
- Też może być - zaczeliśmy kolejną rundkę. Po godzinie zebraliśmy się do domu by się przebrać i byliśmy w drodze na kąpielisko. Droga była dość długa, samochód Lou został w Irlandii, więc musieliśmy jechać autobusem - Hahahaahah !
- Co Ci jest ? - spytałam ze zdziwieniem.
- Mam kasę, a jeżdżę komunikacją miejską - wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem aż wszyscy na nas spojrzeli.
- Czepiasz się, ja codziennie jeżdżę komunikacją i jest dobrze - powiedziałam przez śmiech. W końcu był nasz przystanek i wysiedliśmy.
- Daleko jeszcze ? - marudził szatyn.
- Za chwilę będziemy, spokojnie.
- Ale mi jest gorąco ! - nie minęła chwila, a już słyszeliśmy krzyki dzieci bawiących się nad kąpieliskiem. Lou od razu ukazał rządek zębów w swym słynnym uśmiechu. Rozłożyliśmy się blisko wody, Louis od razu pobiegł do wody, a ja położyłam się na ręczniku zaczęłam czytać książkę. Nagle Louis podszedł do mnie cały mokry i się przytulił.
- Lou będę miała mokrą książkę ! - krzyknęłam.
- No chodź do wody, proooszę - przewróciłam oczami i wstałam z koca. Weszłam do wody i od razu zanurzyłam się po głowę. Lou stał nad brzegiem i mnie wyglądał.
- I co jednak nie wchodzisz ? - spytałam gdy się wynurzyłam. Chłopak wszedł do wody i podpłynął do mnie. Bawiliśmy się jak dzieci, Ba ! nawet lepiej. Po paru godzinach w końcu wróciliśmy do domu. Plecy strasznie mnie piekły, oczywiście musiałam się spalić. - Lou mógłbys mi posmarować plecy ?
- Oczywiście - podałam szatynowi krem, a on rozprowadził mi go po plecach - Ale się zjarałaś.
- You don't say ?! - stwierdziłam sarkastycznie. Cały krem już wchłonął, a ja obróciłam się na plecy. Napotkałam usta Louisa. Całował delikatnie i subtelnie, przez moje ciało przeszedł dreszcz, a fala gorąca i podniecenia rozlała się po mnie. Gdy skończyliśmy chłopak położył się obok mnie, a ja wtuliłam się w jego umięśniony tors. - Dobranoc, kocham Cię.
- Ja Ciebie też, dobranoc - Lou ucałował mnie jeszcze w czoło i zasnęliśmy.
------
JEJKU ! Nie mogłam go wgl napisać ! ; oo
Przepraszam, że musicie tak czekać, ale na koniec opowiadania wena mi odchodzi. -.-
NIEDŁUGO 13k WYŚWIETLEŃ ! *___*
KOCHAAAM WAAS ! ♥ ~ Ells ^^