niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział 8.

Schodząc rozmawiałyśmy o imprezach, na które często chodziłyśmy gdy mieszkałyśmy w Polsce. Jesteśmy dumne, że w Łodzi są jedne z najlepszych klubów, nagle usłyszałam śmiech, wszędzie poznam ten śmiech – Niall. Zaczęłam szybciej schodzić po schodach, gdy na ostatnim schodku nogi mi się poplątały i wylądowałam ja długa na podłodze.
- Ha, haha, aaaahahahahahahahahahahahaha ! O kurwa, Magda to było piękne ! – Sara usiadła na schodach i pokładała się ze śmiechu. Niall szybko wstał i pomógł mi się podnieść.

- Nic Ci się nie stało ? – powiedział przerażony i oglądał mnie z każdej strony.
- Nie, nic mi nie jest, po prostu za szybko schodziłam po schodach i mi się nogi poplątały. – spojrzałam na Horana, w jego oczach widziałam pełno troski i… miłości ? niee musiało mi się przewidzieć, zarumieniłam się i spuściłam wzrok na podłogę.
- Lubię jak się uśmiechasz.
- Dzięki – powiedziałam cicho i odwróciłam się do Sary, która trzymała się za brzuch i nadal się śmiała.

- Magda to było mistrzowskie.
- Ta zobaczymy jak ty tak zrobisz. – wytknęłam jej język i skierowałam się do salonu. W pomieszczeniu siedział cały zespół i moja babcia. Trzymała w ręku fotografię i pokazywała chłopakom, podeszłam bliżej i zobaczyłam moje zdjęcie jak miałam 6 lat.

- Babciu ! Jak możesz pokazywać to zdjęcie ?! Jeszcze takie jak jestem cała w bitej śmietanie.
- Ojj ptaszyno to nie moja wina, chłopcy sami zauważyli zdjęcie i się pytali kto to.
- Słodko wyglądasz – skomentował zdjęcie Harry, a ja tylko trzepnęłam go w głowę. – Za co to ?!
- Za twarzowe – wystawiłam mu język i usiadłam na kanapie.
- Właśnie babciu, mam dla Ciebie nowe zdjęcie – pobiegłam na górę i wyjęłam z zeszytu fotografię. Schodząc spojrzałam się na fotografię, byłam na niej ja gdy skaczę 1,50 na moim ulubionym koniu, Savannah. Podałam kobiecie fotografię.
- To ty ?! – zapytał Liam patrząc na zdjęcie.
- No ja – wzruszyłam ramionami usiadłam pomiędzy Sarą a Niallem. Zdjęcie obiegło wszystkich w pomieszczeniu, ale najdłużej trzymaj je Niall.
- Wow, ile to jest ? – zapytał podziwiając zdjęcie
- 1,50
- Ile ?! – Hazza zakrztusił się herbatą
- No 1 metr i 50 centymetrów, może tak to do Ciebie dotrze
- Jeździsz konno ? - Liam odezwał się spod kubka herbaty
- Tak, to znaczy jeździłam, ale przestałam.
- Czemu ?
- Nauka, nauka, nauka. Nie miałam czasu, a musiałam się podciągnąć by dostać stypendium. Może bo mnie tego nie widać, czasami lubię się uczyć.
- Ey ! – Niall poderwał się z kanapy – Przecież pan Smith ma konia, widziałem parę razy jak jeździł na nim. Chciałabyś spróbować ?
- No nie wiem mogę spróbować, a ten koleś nie będzie zły, że jakaś obca dziewczyna chce jeździć na jego koniu ?
- Akurat ptaszyno nie martw się, pan Smith czuje do mnie mięte i jak pójdę z Tobą to na pewno się zgodzi.
- Babciu, ty i faceci ? Nie poznaje Cię – skomentowała Sara, na co wszyscy wybuchli śmiechem.
- Tylko nie wiem czy wzięłam sprzęt do jazdy. Muszę zobaczyć czy go spakowałam. – wstałam z kanapy i poszłam na górę. Przekopałam torbę nigdzie nie mogłam ich znaleźć, więc zajżałam do walizki, wyrzuciłam całą zawartość z bagażu i na samym spodzie znalazłam caly sprzęt ! – MAAAAM ! – krzyknęłam sama do siebie. Zauważyłam na ochraniaczach liścik ‘ Pewnie mama pomyślałam ‘ i okazało się prawdą na kartce było napisane ‘ Pewnie Ci się przyda. :) Kocham Mama ‘ powiedziałam dziękuję do siebie i zeszłam na dół. – Maaam, mam, mam, mam ! Moja kochana mamusia pomyślała i mi dopakowała. – Louis podszedł do mnie i wziął ochraniacze do ręki.
- Co to jest ?
- A to są czapsy, ochraniacze na łydki by bryczesy się nie wytarły. Bo wiesz w jeździe konnej ważna jest praca łydek.
- A te bry… coś tam to co to ?
- To są spodnie do jazdy. – Pokazałam im beżowe spodnie – Nie mają one wewnętrznych szwów i mają podwójny lej by się nie wytarły.
- I tak nic z tego nie rozumiem.
- Peszek – uśmiechnęłam się do Louisa i spakowałam w torbę sportową rzeczy.
- To co możemy iść ? Akurat wybierzemy się na spacerek. – powiedziałam podniecona i skierowałam się do wyjścia, a reszta poszła za mną. Skierowaliśmy w stronę zatoki, była piękna pogoda, a słonce lekko muskało moje ciało. Ja i Niall prowadziliśmy, a przy tym żarłok strasznie mnie rozśmieszał.

- Dasz trobę ? – Niall zaczął ruszać śmiesznie brwami, co skomentowałaś głośnym śmiechem.
- Niall, ona nie jest ciężka.
- Ojj no proooooszę – blondyn zrobił maślane oczka, a ja nie mogłam się oprzeć, więc zarumieniona dałam mu torbę. Spojrzałam na Sarę, szła za mną i gadała z Louisem. Wlepiłam w nią proszące o pomoc spojrzenie, a ona tylko się zaśmiała i wróciła do konwersacji z Lou. Czy mi się wydaje czy oni mają się ku sobie, ale na razie się tym nie martwię teraz mam na głowie sprawę z Niallem.

1 komentarz: