Rano obudziłam się z ciężkim
bólem głowy, przekręciłam się i poczułam czyjąś rękę na mojej piersi,
spojrzałam na właściciela był nim oczywiście Niall. Chociaż mało pamiętam z
całej imprezy tej nocy nigdy nie zapomnę, z nikim nie było mi tak dobrze jak z
Niallem, nikt nie był dla mnie tak bliski i ważny jak on.
- Niall, wstajemy. – żarłok zamruczał cos pod nosem i jeszcze bardziej przybliżył mnie do siebie – Niall ! – chłopak otworzył oczy i uśmiechnął się promiennie.
- Kurczaczki dziewczyno ty wiesz jak chłopakowi zrobić dobrze. Byłaś wspaniała – usiadłam na Horanie i delikatnie zaczęłam muskać usta chłopaka.
- Wzajemnie kocie – blondyn zaczął całować mnie po szyji i dekolcie – Niall musimy się ubrać i iść. Pewnie wszyscy są już w domu.
- Ojj no kochanieee, prooszę – Horan zrobił minę zbitego psa, a ja nie mogłam mu się oprzeć. Przewróciłam tylko oczy i zaczęłam zachłannie całować chłopaka, a on oddawał każdy pocałunek. Horan rzucił mnie na łóżko, a mnie przeszła fala namiętności i pożądania. Po skończone ‘ zabawie ‘ ubraliśmy się i skierowaliśmy do wyjścia. Wszędzie leżały niedopałki, puste butelki i kieliszki. Wzięliśmy jeszcze cztery butelki, które wypiliśmy po drodze. Podchodząc do drzwi Nialla domu usłyszeliśmy krzyki, szybko weszliśmy do domu i zobaczyliśmy kłócącego się Louisa i Zayna.
- Co się tutaj do cholery dzieje ?! – szybko zapytałam gdy zobaczyłam płaczącą Sarę na kanapie.
- Zayn robi jej jakieś głupie sceny zazdrości, choć z nią nie jest ! – krzyknął Louis patrząc ciagle na mulata.
- Ale czemu ona płacze ?!
- Uderzył ją – wtrącił się Harry przytulający dziewczynę.
- Który ?! – każdy wzrok utkwił na Zaynie, a ja nie wytrzymałam i uderzyłam go w twarz z otwartej ręki – Ty chyba jesteś chory ! Robisz jej jakieś awantury, sceny zazdrości choć wcale z Tobą nie jest! Ogarnij się, bo na za dużo sobie pozwalasz ! – czułam jak za chwilę pęknie mi żyłka, w głowie zaczęło mi się kręcić, ale nie zważałam na to. Miałam zamiar sprzedać Zaynowi kolejnego liścia, ale Louis złapał mnie na nadgarstek. Liam i Harry zaprowadzili trzymającego się za policzek Zayna.
- Luois, chyba czas im powiedzieć wcześniej niż to ustalaliśmy – chłopak przytknął, a ona podeszła do niego i przytuliła, akurat weszli Liam z Harrym – A więc my z Lou chodzimy ze sobą od jakiegoś tygodnia. Nie chcieliśmy wam nic mówić bo byście pomyśleli, ze jesteśmy szaleni wciągając się w związek gdzie się prawie nie znamy, ale… kocham Louisa i przy nim czuje się bezpieczna i szczęśliwa – podeszłam do przyjaciółki i ja przytuliłam, później skierowałam się do Lou
- A ty jak ją zranisz to Cię znajdę i Ci świerk w dupę wsadzę – nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami. Poczułam tylko jak ktoś mnie łapie, a później już nic. Szłam polną ścieżką, nagle koło mnie przebiegła trójka pięknych dzieci. Pobiegłam za nimi i ujrzałam dwoje ludzi siedzących na kocu. Podeszłam bliżej, a moim oczom ukazał się obraz mnie i Patryka, w pewnym momencie świat zaczął wirować i znalazłam się w pustym domu. Przy kominku na fotelu siedziała zapłakana kobieta, pewnie ja. W ręku trzymała zdjęcie moje i Nialla. Nagle drzwi od domu się otworzyły i wszedł mój ukochany blondynek, ale taki inny. Zmęczony, miał podkrążone oczy, ale jednak uśmiech nie schodził mu z twarzy, później postacie zaczęły się kłócić i znów świat zawirował, a w oczy zaczęło mnie razić ostre białe światło, usłyszałam jak ktoś krzyczy ‘ BUDZI SIĘ! ‘ i trzaska drzwiami. Powoli otworzyłam szerzej oczy i ujrzałam wszystkich stojących nade mną, a później białe ściany.
- Ugh, gdzie ja jestem ? – spytałam zaspanym i słabym głosem
- Jesteś w szpitalu – odwróciłam głowę na bok, na krzesełku siedział zapłakany Niall
- Czemu tutaj się znalazłam? Niall, czemu płaczesz ? – zasypałam chłopaka masą pytań.
- Możecie wyjść ? – spytał, a raczej rozkazał wszystkim o wyjście, a oni posłusznie wykonali prośbę. – Więc tak zemdlałaś, szybko do Ciebie podbiegłem i złapałem. Nagle zaczęłaś krwawić z okolic pochwy, nie wiedzieliśmy, co się dzieje, więc zawieźliśmy Cię do tutaj. Okazało się, że… byłaś w pierwszym miesiącu ciąży, ale poroniłaś, bo miałaś za dużo stresu. – w tym momencie łzy pociekły mi po policzkach.
- To dziecko… było Patryka. Musiało się to stać jak… ostatni raz przed zerwaniem – nie chciałam tamować łez, swobodnie spływały po moich policzkach – Pewnie mnie teraz znienawidzisz i zostawisz, bo Ci nie powiedziałam, ale ja sama nie wiedziałam. – Horan nic nie powiedział tylko mnie przytulił.
- Idiotko, nigdy Cie nie zostawię ! Nawet mi to przez myśl nie przemknęło.
- To, czemu płakałeś ?
- Bo nie dość, że bałem się, że Cie stracę to jeszcze smutno mi było, że możesz mieć potomstwo z kimś takim jak on, bo tak naprawdę chcę z Toba być do końca świata i o jeden dzień dłużej. Mieć z Toba gromadkę dzieci, być po prostu szczęśliwym z dziewczyną, która nadaje mojemu światu kolor. – Horan delikatnie mnie pocałował, a ja wtuliłam się w niego. Po dwóch dniach wyszłam, bo lekarze powiedzieli, że mogę już iść.
- Na całe szczęście babcia nic o tym nie wie.
- Nooo, jeszcze by mnie prześwięciła. – Zaśmialiśmy się i pojechaliśmy do domu. Tam pojawił się kolejny problem.
- Niall, wstajemy. – żarłok zamruczał cos pod nosem i jeszcze bardziej przybliżył mnie do siebie – Niall ! – chłopak otworzył oczy i uśmiechnął się promiennie.
- Kurczaczki dziewczyno ty wiesz jak chłopakowi zrobić dobrze. Byłaś wspaniała – usiadłam na Horanie i delikatnie zaczęłam muskać usta chłopaka.
- Wzajemnie kocie – blondyn zaczął całować mnie po szyji i dekolcie – Niall musimy się ubrać i iść. Pewnie wszyscy są już w domu.
- Ojj no kochanieee, prooszę – Horan zrobił minę zbitego psa, a ja nie mogłam mu się oprzeć. Przewróciłam tylko oczy i zaczęłam zachłannie całować chłopaka, a on oddawał każdy pocałunek. Horan rzucił mnie na łóżko, a mnie przeszła fala namiętności i pożądania. Po skończone ‘ zabawie ‘ ubraliśmy się i skierowaliśmy do wyjścia. Wszędzie leżały niedopałki, puste butelki i kieliszki. Wzięliśmy jeszcze cztery butelki, które wypiliśmy po drodze. Podchodząc do drzwi Nialla domu usłyszeliśmy krzyki, szybko weszliśmy do domu i zobaczyliśmy kłócącego się Louisa i Zayna.
- Co się tutaj do cholery dzieje ?! – szybko zapytałam gdy zobaczyłam płaczącą Sarę na kanapie.
- Zayn robi jej jakieś głupie sceny zazdrości, choć z nią nie jest ! – krzyknął Louis patrząc ciagle na mulata.
- Ale czemu ona płacze ?!
- Uderzył ją – wtrącił się Harry przytulający dziewczynę.
- Który ?! – każdy wzrok utkwił na Zaynie, a ja nie wytrzymałam i uderzyłam go w twarz z otwartej ręki – Ty chyba jesteś chory ! Robisz jej jakieś awantury, sceny zazdrości choć wcale z Tobą nie jest! Ogarnij się, bo na za dużo sobie pozwalasz ! – czułam jak za chwilę pęknie mi żyłka, w głowie zaczęło mi się kręcić, ale nie zważałam na to. Miałam zamiar sprzedać Zaynowi kolejnego liścia, ale Louis złapał mnie na nadgarstek. Liam i Harry zaprowadzili trzymającego się za policzek Zayna.
- Luois, chyba czas im powiedzieć wcześniej niż to ustalaliśmy – chłopak przytknął, a ona podeszła do niego i przytuliła, akurat weszli Liam z Harrym – A więc my z Lou chodzimy ze sobą od jakiegoś tygodnia. Nie chcieliśmy wam nic mówić bo byście pomyśleli, ze jesteśmy szaleni wciągając się w związek gdzie się prawie nie znamy, ale… kocham Louisa i przy nim czuje się bezpieczna i szczęśliwa – podeszłam do przyjaciółki i ja przytuliłam, później skierowałam się do Lou
- A ty jak ją zranisz to Cię znajdę i Ci świerk w dupę wsadzę – nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami. Poczułam tylko jak ktoś mnie łapie, a później już nic. Szłam polną ścieżką, nagle koło mnie przebiegła trójka pięknych dzieci. Pobiegłam za nimi i ujrzałam dwoje ludzi siedzących na kocu. Podeszłam bliżej, a moim oczom ukazał się obraz mnie i Patryka, w pewnym momencie świat zaczął wirować i znalazłam się w pustym domu. Przy kominku na fotelu siedziała zapłakana kobieta, pewnie ja. W ręku trzymała zdjęcie moje i Nialla. Nagle drzwi od domu się otworzyły i wszedł mój ukochany blondynek, ale taki inny. Zmęczony, miał podkrążone oczy, ale jednak uśmiech nie schodził mu z twarzy, później postacie zaczęły się kłócić i znów świat zawirował, a w oczy zaczęło mnie razić ostre białe światło, usłyszałam jak ktoś krzyczy ‘ BUDZI SIĘ! ‘ i trzaska drzwiami. Powoli otworzyłam szerzej oczy i ujrzałam wszystkich stojących nade mną, a później białe ściany.
- Ugh, gdzie ja jestem ? – spytałam zaspanym i słabym głosem
- Jesteś w szpitalu – odwróciłam głowę na bok, na krzesełku siedział zapłakany Niall
- Czemu tutaj się znalazłam? Niall, czemu płaczesz ? – zasypałam chłopaka masą pytań.
- Możecie wyjść ? – spytał, a raczej rozkazał wszystkim o wyjście, a oni posłusznie wykonali prośbę. – Więc tak zemdlałaś, szybko do Ciebie podbiegłem i złapałem. Nagle zaczęłaś krwawić z okolic pochwy, nie wiedzieliśmy, co się dzieje, więc zawieźliśmy Cię do tutaj. Okazało się, że… byłaś w pierwszym miesiącu ciąży, ale poroniłaś, bo miałaś za dużo stresu. – w tym momencie łzy pociekły mi po policzkach.
- To dziecko… było Patryka. Musiało się to stać jak… ostatni raz przed zerwaniem – nie chciałam tamować łez, swobodnie spływały po moich policzkach – Pewnie mnie teraz znienawidzisz i zostawisz, bo Ci nie powiedziałam, ale ja sama nie wiedziałam. – Horan nic nie powiedział tylko mnie przytulił.
- Idiotko, nigdy Cie nie zostawię ! Nawet mi to przez myśl nie przemknęło.
- To, czemu płakałeś ?
- Bo nie dość, że bałem się, że Cie stracę to jeszcze smutno mi było, że możesz mieć potomstwo z kimś takim jak on, bo tak naprawdę chcę z Toba być do końca świata i o jeden dzień dłużej. Mieć z Toba gromadkę dzieci, być po prostu szczęśliwym z dziewczyną, która nadaje mojemu światu kolor. – Horan delikatnie mnie pocałował, a ja wtuliłam się w niego. Po dwóch dniach wyszłam, bo lekarze powiedzieli, że mogę już iść.
- Na całe szczęście babcia nic o tym nie wie.
- Nooo, jeszcze by mnie prześwięciła. – Zaśmialiśmy się i pojechaliśmy do domu. Tam pojawił się kolejny problem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz