*OCZAMI ZAYNA*
- Jak przyleciałaś tam ? – spytałem zniecierpliwiony
- No tak, ale po mnie nie przyjechał, Zayn nie wiem czy to jest dobry pomysł, ja nie chcę wracać do Louisa – marudziła Eleanor, zaczynałem mieć już jej dość
- Ale ja się musze zemścić, za to co mi zrobili
- Myślisz, że zemsta popłaca ? Szczerze, nie chcę się w to mieszać, to jest sprawa pomiędzy Tobą, a Louisem i Sarą, ja im nawet życzę szcześcia
- A ja nie, Sara mi nawet nie dała szansy, od razu poleciała do Louisa
- Zayn, znajdziesz sobie kogoś lepszego niż Sara, w morzu jest wiele ryb jak nie ta to inna.
- Może masz rację, ale… co oni sobie o mnie pomyślą ?! Nagle ni z stąd ni z owąd pojawiam się i jest niby wszystko dobrze
- To może ich przeproś ? A zwłaszcza Sare i Louisa, bo to ich najbardziej zraniłeś
- Nie wiem co mam o tym myśleć, dobra zadzwonię jeszcze dzisiaj do Ciebie
- Ok, ciao
- Taa, cześć – qkndwasda, teraz gryzłem się z własnymi myślami z jednej strony, chcę tam wrócić i znów się świetnie bawić, a z drugiej strony boję się spojrzeć im w oczy, ehh sam już nie wiem. Ubrałem się i wyszedłem do sklepu.
*OCZAMI HARREGO*
- Koteek, chodź już, bo zamknął nam centrum ! – pośpieszyłem dziewczynę
- No doobrze, tylko kasę wezmę
- A tak w ogóle, po co tam jedziemy ? – spytałem, gdy Jessica zamykała drzwi
- Muszę nową czapkę kupić, a do tego Darcy nie długo ma 6 urodziny i muszę jej kupić prezent
- Kiedy ma ?
- Za dwa tygodnie, 24 lipca dokładnie.
- I co jej chcesz kupić ?
- Ostatnio Darcy na wystawie wychaczyła pozytywkę, w sumię bardzo ładną, ale miałyśmy maskę innych rzeczy do nakupowania i nie mogłam jej kupić, więc kupię jej na urodziny
- Aww, jak słodko z Twojej strony – złapałem dziewczynę w tali i przysunąłem, dając jej soczystego buziaka
- Lubię jak mnie tak całujesz, takie fajne dreszcze mnie wtedy przechodzą – Jessica uśmiechnęła się do mnie
- Mrrr, a takie też lubisz ? – wpiłem się w usta Jess, a nasze języki tańczyły ze sobą. Dziewczyna wplotła rękę w moje włosy, a ja jeszcze bardziej ją do siebie przybliżyłem
- Takie też lubię, dobra chodź – Jessica pociągnęła mnie za rękę do samochodu i po paru chwilach byliśmy pod centrum. – Najpierw czapka – weszliśmy do sklepu, a Jess już od razu podleciała do stoiska – Jak myslisz, czarna czy fioletowa ?
- Obydwie są ładne.
- Harry, nie pomagasz mi – dziewczyna zaśmiała się – Too… może wezmę obydwie.
- Dobry pomysł, nie będziesz mieć trudności z wyborem. – dałem jej buziaka w policzek i podeszliśmy do kasy, Jess już chciała wyjąć pieniądze – Ja płacę – podałem kartę sprzedawcy
- Harry, ja nie mogę tego przyjąć. Jesteś moim chłopakiem, a nie bankomatem !
- Kotek nie dramatyzuj, przecież musisz kupić jeszcze prezent dla Darcy. – objąłem ją w talii
- Więc jak, zliczyć z tej karty ? – spytal zdezorientowany sprzedawaca
- Tak – kiedy ja wpisywałem pin, facet za ladą bacznie przyglądał się Jessice, aż mnie korci by coś mu dogadać. – Chodź Jess, jeszcze musimy dużo nakupować – zabrałem kartę i szybko wyszliśmy ze sklepu
- Harry co Ci jest ?
- No bo… no ten koleś się ciągle na Ciebie patrzył – powiedziałem zmieszany
- Czyżbyś był zazdrosny ?
- Mooże – dziewczyna podeszła do mnie i przytuliła – Pewnie powiesz, że nie mam o co być zazdrosnym
- Dokładnie, chodź po ten prezent. – idąc do sklepu usłyszeliśmy, że ktoś woła moje imię, odwróciłem się i ujrzałem biegnącą do nas Taylor – Harry, kto to jest ? – spytała zdezorientowana Jessica
- To jest moja była dziewczyna
- Harry, kochanie czemu nie odbierasz ode mnie telefonów, dzwonię i dzwonię do Ciebie, a ty nic. – spojrzałem na Jessicę, nie była zadowolona z faktu, że Tay mówi do mnie tak pieszczotliwie.
- Nie odbieram bo zmieniłem numer, chce o Tobie zapomnieć
- Ale, Harruś – dziewczyna podeszła do mnie i zaczęła bawić się moimi loczkami, czułem jak Jessica wyrywa się z moich objęć, spojrzałem w jej kierunku i wdziałem jak od nas odbiegła – Widzisz co narobiłaś ?! – odepchnąłem blondynkę i pobiegłem za Jess, znalazłem ją dopiero w parku całą zapłakaną. – Jess to nie jest tak jak myślisz
- A jak jest ?! Powiedz szczerze, że chciałeś się mną tylko zabawić, przecież taki jest Harry Styles ! Rozkochuje w sobie dziewczynę, a później rzuca !
- Było tak przyznam się, ale dopóki nie spotkałem Ciebie – ukucnąłem przed nią i pogładziłem po jej delikatnym policzku
- To co z Taylor ? – mówiąc to słychać było w jej głosie obrzydzenie
- Taylor, to było tylko zauroczenie i tak naprawdę nigdy nie byłem pewny uczuć do niej
- A do mnie ?
- Do Ciebie, no pewnie ! I… nigdy nie mówiłem tego dziewczynie, bo wiesz ja jestem ten niezależny i szczerze nie wiem jak kto się robi, ale… Kocham Cię. – dziewczynie spłynęły po policzkach łzy, które od razu starłem.
- Ja Ciebie też kocham – wpiłem się w usta Jessice, jak zwykle smak jej czekoladowego błyszczyku wprawiał mnie w euforię – Idziemy po ten prezent ?
- Możemy znów spotkać Tylor, chcesz tego ?
- Najwyżej kopnę ją z półobrotu jak Chuck Norris – oboje wybuchneliśmy śmiechem i wróciliśmy do centrum. Weszliśmy do sklepu – Dzień dobry, prosiłam parę dni temu by zostawiono dla mnie tutaj pozytywkę, taką różową z ptakami na pokrywce
- Czy aby na pewno ? Była tutaj już jedna dziewczyna, która kupiła taką pozytywkę
- Na pewno, prosiłam pani koleżankę, by ją zostawiła
- Niestety, kupiła ją ta dziewczyna – sprzedawczyni skierowała palec za nasze plecy, odwróciłem się i ujrzałem Taylor uśmiechającą się od ucha do ucha, która trzymała w ręku pozytywkę. – Strasznie mi przepraszam nie wiedziałam, że to pani. Ta dziewczyna powiedziała, że wczoraj prosiła by ją zostawić, a wczoraj pracowała nasza szefowa na kasie. Tak strasznie przepraszam
- To nie pani wina, to ja się rozejrzę i zobaczę może coś innego mi się spodoba – dziewczyna próbowała zachować zimną krew, ale wiedziałem, że w środku jest jak tykająca bomba.
- A to ma być prezent ?
- Tak dla mojej siostry, kończy 6 lat i chciałabym kupić jej coś wyjątkowego, by mnie zapamiętała.
- Hmmm… no to może to – sprzedawczyni podała nam wisiorek w kształcie serca, na delikatnym łańcuszku – Jest otwierane, można z obydwu stron włożyć zdjęcia
- Dobry pomysł, z jednej strony byłoby zdjęcie rodziców, a z drugiej nasze
- Jak to nasze ? – spytałem się zdezorientowany
- Normalnie, Darcy bardzo Cię polubiła i uważa za swojego brata – Jessica dała mi buziaka w policzek – Jest cudowny, biorę go – Jessica zapłaciła za prezent, wsiedliśmy do auta i wróciliśmy do jej domu.
- Jak przyleciałaś tam ? – spytałem zniecierpliwiony
- No tak, ale po mnie nie przyjechał, Zayn nie wiem czy to jest dobry pomysł, ja nie chcę wracać do Louisa – marudziła Eleanor, zaczynałem mieć już jej dość
- Ale ja się musze zemścić, za to co mi zrobili
- Myślisz, że zemsta popłaca ? Szczerze, nie chcę się w to mieszać, to jest sprawa pomiędzy Tobą, a Louisem i Sarą, ja im nawet życzę szcześcia
- A ja nie, Sara mi nawet nie dała szansy, od razu poleciała do Louisa
- Zayn, znajdziesz sobie kogoś lepszego niż Sara, w morzu jest wiele ryb jak nie ta to inna.
- Może masz rację, ale… co oni sobie o mnie pomyślą ?! Nagle ni z stąd ni z owąd pojawiam się i jest niby wszystko dobrze
- To może ich przeproś ? A zwłaszcza Sare i Louisa, bo to ich najbardziej zraniłeś
- Nie wiem co mam o tym myśleć, dobra zadzwonię jeszcze dzisiaj do Ciebie
- Ok, ciao
- Taa, cześć – qkndwasda, teraz gryzłem się z własnymi myślami z jednej strony, chcę tam wrócić i znów się świetnie bawić, a z drugiej strony boję się spojrzeć im w oczy, ehh sam już nie wiem. Ubrałem się i wyszedłem do sklepu.
*OCZAMI HARREGO*
- Koteek, chodź już, bo zamknął nam centrum ! – pośpieszyłem dziewczynę
- No doobrze, tylko kasę wezmę
- A tak w ogóle, po co tam jedziemy ? – spytałem, gdy Jessica zamykała drzwi
- Muszę nową czapkę kupić, a do tego Darcy nie długo ma 6 urodziny i muszę jej kupić prezent
- Kiedy ma ?
- Za dwa tygodnie, 24 lipca dokładnie.
- I co jej chcesz kupić ?
- Ostatnio Darcy na wystawie wychaczyła pozytywkę, w sumię bardzo ładną, ale miałyśmy maskę innych rzeczy do nakupowania i nie mogłam jej kupić, więc kupię jej na urodziny
- Aww, jak słodko z Twojej strony – złapałem dziewczynę w tali i przysunąłem, dając jej soczystego buziaka
- Lubię jak mnie tak całujesz, takie fajne dreszcze mnie wtedy przechodzą – Jessica uśmiechnęła się do mnie
- Mrrr, a takie też lubisz ? – wpiłem się w usta Jess, a nasze języki tańczyły ze sobą. Dziewczyna wplotła rękę w moje włosy, a ja jeszcze bardziej ją do siebie przybliżyłem
- Takie też lubię, dobra chodź – Jessica pociągnęła mnie za rękę do samochodu i po paru chwilach byliśmy pod centrum. – Najpierw czapka – weszliśmy do sklepu, a Jess już od razu podleciała do stoiska – Jak myslisz, czarna czy fioletowa ?
- Obydwie są ładne.
- Harry, nie pomagasz mi – dziewczyna zaśmiała się – Too… może wezmę obydwie.
- Dobry pomysł, nie będziesz mieć trudności z wyborem. – dałem jej buziaka w policzek i podeszliśmy do kasy, Jess już chciała wyjąć pieniądze – Ja płacę – podałem kartę sprzedawcy
- Harry, ja nie mogę tego przyjąć. Jesteś moim chłopakiem, a nie bankomatem !
- Kotek nie dramatyzuj, przecież musisz kupić jeszcze prezent dla Darcy. – objąłem ją w talii
- Więc jak, zliczyć z tej karty ? – spytal zdezorientowany sprzedawaca
- Tak – kiedy ja wpisywałem pin, facet za ladą bacznie przyglądał się Jessice, aż mnie korci by coś mu dogadać. – Chodź Jess, jeszcze musimy dużo nakupować – zabrałem kartę i szybko wyszliśmy ze sklepu
- Harry co Ci jest ?
- No bo… no ten koleś się ciągle na Ciebie patrzył – powiedziałem zmieszany
- Czyżbyś był zazdrosny ?
- Mooże – dziewczyna podeszła do mnie i przytuliła – Pewnie powiesz, że nie mam o co być zazdrosnym
- Dokładnie, chodź po ten prezent. – idąc do sklepu usłyszeliśmy, że ktoś woła moje imię, odwróciłem się i ujrzałem biegnącą do nas Taylor – Harry, kto to jest ? – spytała zdezorientowana Jessica
- To jest moja była dziewczyna
- Harry, kochanie czemu nie odbierasz ode mnie telefonów, dzwonię i dzwonię do Ciebie, a ty nic. – spojrzałem na Jessicę, nie była zadowolona z faktu, że Tay mówi do mnie tak pieszczotliwie.
- Nie odbieram bo zmieniłem numer, chce o Tobie zapomnieć
- Ale, Harruś – dziewczyna podeszła do mnie i zaczęła bawić się moimi loczkami, czułem jak Jessica wyrywa się z moich objęć, spojrzałem w jej kierunku i wdziałem jak od nas odbiegła – Widzisz co narobiłaś ?! – odepchnąłem blondynkę i pobiegłem za Jess, znalazłem ją dopiero w parku całą zapłakaną. – Jess to nie jest tak jak myślisz
- A jak jest ?! Powiedz szczerze, że chciałeś się mną tylko zabawić, przecież taki jest Harry Styles ! Rozkochuje w sobie dziewczynę, a później rzuca !
- Było tak przyznam się, ale dopóki nie spotkałem Ciebie – ukucnąłem przed nią i pogładziłem po jej delikatnym policzku
- To co z Taylor ? – mówiąc to słychać było w jej głosie obrzydzenie
- Taylor, to było tylko zauroczenie i tak naprawdę nigdy nie byłem pewny uczuć do niej
- A do mnie ?
- Do Ciebie, no pewnie ! I… nigdy nie mówiłem tego dziewczynie, bo wiesz ja jestem ten niezależny i szczerze nie wiem jak kto się robi, ale… Kocham Cię. – dziewczynie spłynęły po policzkach łzy, które od razu starłem.
- Ja Ciebie też kocham – wpiłem się w usta Jessice, jak zwykle smak jej czekoladowego błyszczyku wprawiał mnie w euforię – Idziemy po ten prezent ?
- Możemy znów spotkać Tylor, chcesz tego ?
- Najwyżej kopnę ją z półobrotu jak Chuck Norris – oboje wybuchneliśmy śmiechem i wróciliśmy do centrum. Weszliśmy do sklepu – Dzień dobry, prosiłam parę dni temu by zostawiono dla mnie tutaj pozytywkę, taką różową z ptakami na pokrywce
- Czy aby na pewno ? Była tutaj już jedna dziewczyna, która kupiła taką pozytywkę
- Na pewno, prosiłam pani koleżankę, by ją zostawiła
- Niestety, kupiła ją ta dziewczyna – sprzedawczyni skierowała palec za nasze plecy, odwróciłem się i ujrzałem Taylor uśmiechającą się od ucha do ucha, która trzymała w ręku pozytywkę. – Strasznie mi przepraszam nie wiedziałam, że to pani. Ta dziewczyna powiedziała, że wczoraj prosiła by ją zostawić, a wczoraj pracowała nasza szefowa na kasie. Tak strasznie przepraszam
- To nie pani wina, to ja się rozejrzę i zobaczę może coś innego mi się spodoba – dziewczyna próbowała zachować zimną krew, ale wiedziałem, że w środku jest jak tykająca bomba.
- A to ma być prezent ?
- Tak dla mojej siostry, kończy 6 lat i chciałabym kupić jej coś wyjątkowego, by mnie zapamiętała.
- Hmmm… no to może to – sprzedawczyni podała nam wisiorek w kształcie serca, na delikatnym łańcuszku – Jest otwierane, można z obydwu stron włożyć zdjęcia
- Dobry pomysł, z jednej strony byłoby zdjęcie rodziców, a z drugiej nasze
- Jak to nasze ? – spytałem się zdezorientowany
- Normalnie, Darcy bardzo Cię polubiła i uważa za swojego brata – Jessica dała mi buziaka w policzek – Jest cudowny, biorę go – Jessica zapłaciła za prezent, wsiedliśmy do auta i wróciliśmy do jej domu.
znów jestem pierwsza <3 Tay -.- x.X błagam niech zginie w jakimś wypadku (oczywiście tylko w opowiadaniu) a wgl to czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńSuper ;3
OdpowiedzUsuńDodawaj następną cześć! :D
Wspaniałe <3
OdpowiedzUsuńEkstra <3 Dopiero dzisiaj doczytałam do końca i jest cudne :* I Darcy ma urodziny wtedy co ja :D Jestę dumna :D
OdpowiedzUsuńHaa uwielbiam ! :D Fajnie że szybko dodałaś rozdział , który wyszedł całkiem ciekawie :D.
OdpowiedzUsuńEghh... Super,świetnie piszesz. takdobrze się czyta, że nawet nie wiadomo i kiedy i koniec rozdziału;/ Czekam na natępny;)
OdpowiedzUsuń