środa, 2 stycznia 2013

Rozdział 17.

Ujrzeliśmy taksówkę pod domem Nialla, szybko wysiedliśmy z auta i zobaczyliśmy pakującego walizki do bagażnika Zayna.
- Co ty robisz ?

- Wracam do Londynu
- Czemu ?!
- Nie mam ochoty patrzeć jak wszyscy w koło są szczęśliwi oprócz mnie.
- Nie przesadzaj.
- Jak mam kurwa nie przesadzać ?! Ty i Magda, Louis i Sara, Harry tez poszedł spotkać się z jakąś dziewczyną, Liam codziennie gada z Danielle, a ja ?
- Zayn znajdziesz jeszcze kogoś, wakacje się dopiero zaczęły.

- Nie, w dupie już to wszystko mam !
- Zayn nie dramatyzuj – w końcu zabrałam głos – Masz dwa miesiące, będzie dużo imprez na pewno kogoś poznasz tak jak Harry. – położyłam rękę na ramieniu chłopaka, ale ją strzepnął.

- Zostawcie mnie wszyscy w spokoju, wracam do Londynu i koniec – chłopak wsiadł do taksówki trzaskając drzwami i odjechał.
- To po tamtej kłótni – łzy zaczęły swobodnie spadać na moją koszulkę.
- Nie zadręczaj się tak. Pamiętaj, że dopiero wyszłaś ze szpitala i jesteś jeszcze słaba.

- Masz rację Niall to jego sprawa – weszliśmy do domu, a już od progu zaatakowała mnie Sara.
- Puuulpeeeet ! Tęskniłam za Tobą ! – przyjaciółka obdarowała mnie uściskami i całusami.
- Ooo kto sobie o mnie przypomniał
- Madziu, nie wiesz jak się o Ciebie martwiłam !
- Mhm…

- Nie wierzysz mi ?
- No powiedzmy, że Ci wierzę

- Małpa – Sara zrobiła minę obrażonego dziecka.
- Sara, przepraszam. Po prostu jestem zmęczona i chcę się położyć – skierowałam się na górę, od razu rzuciłam się na łożko i zasnęłam.

*OCZAMI LOUISA*
- I jak się trzymasz ? – usiadłem koło przyjaciela
- Ja całkiem, gorzej z Magdą – Horan schował w dłonie – Nie może się pogodzić z tym, że była w ciąży, do tego z Patrykiem.
- Widać, że to się na tobie Tobie odbija.
- Co ? Niee, no dobra może trochę, ale… wiesz, że od 2 lat nie miałem nikogo, a Magda jest wyjątkowa i kocham ją.
- To tego nie spieprz. Może teraz jest trudno, ale zobaczysz później, trzeba mieć nadzieję, że będzie lepiej.
- Dzięki Tommo – uśmiechnąłem się do przyjaciela i poklepałem po ramieniu – Dobra idę do Sary zobaczyć jak się czuje.

- A to co jej się stało ?
- Niic, ale ta sprawa z Zaynem… szkoda gadać – skierowałem się do mojego pokoju gdzie aktualnie siedziała Sara. Wszedłem do pokoju i zobaczyłem śpiącą dziewczynę. Położyłem się koło ukochanej i okryłem nas kołdrą.
- Śpisz ? – szepnąłem jej koło ucha, ale odpowiedziało mi chrapnięcie. Uśmiechnąłem się do siebie i zacząłem po cichu śpiewać. - Said I’d never leave her cause her hands fit like my T-shirt,

 Tongue tied over three words, cursed.
 Running over thoughts that make my feet hurt,
 Bodies intertwined with her lips – Sara zaczęła się budzić i przekręciła się na łóżku wtulając się we mnie.
- Pośpiewaj mi jeszcze. Kocham Twój głos. – uśmiechnąłem się i dokończyłem bardzo dobrze znany mi tekst. Poczułem jak dziewczyna równomiernie oddycha co znak, że zanęła.
- Wiesz co… Kocham Cię i to bardzo, chciałbym być z Toba na zawsze. Założyć rodzinę, mieć dzieci być po prostu cholernie szczęśliwym, a wiem, że ty mi to szczęście dasz. Zawsze myślałem, że Eleanor da mi to szczęście i to ona jest tą jedyną, ale wykorzystała mnie. Dałem jej całego siebie, a ona mnie tak perfidnie wykorzystała. Teraz wiem, że się myliłem. To ty nadajesz mojemu zyciu kolor i sens, tylko z Tobą chciałbym być. – delikatnie pocałowałem Sarę w usta i zamknąłem oczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz